La vraie éloquence consiste à dire tout ce qu’il faut, et à ne dire que ce qu’il faut. (La Rochefoucauld)
Prawdziwa elokwencja polega na tym, żeby powiedzieć wszystko co trzeba i nie więcej niż trzeba.



4 stycznia 2011

Kruk krukowi łba nie urwie







Plądrowanie grobów jest stare jak groby. Bez plądrowania nie byłoby ani piramid, ani Doliny Królów, i nie byłoby po co jechać do Egiptu.
Osobnik, który plądruje w nocy i męczy się osobiście - jest hieną cmentarną.
Człowiek, który plądruje w dzień i używa do tego stu fellahów  - jest archeologiem.
W każdym miejscu na świecie, gdzie istnieje podejrzenie, że ludzkie kości mogą być pomieszane z czymś bardziej wartościowym - "poszukiwacze skarbów" biorą się do roboty.

Co mają wspólnego ze sobą hieny cmentarne wszystkich krajów i epok? -  To z pewnością, że o ile przywiązują wagę do kosztowności, to na pochodzenie nieboszczyka i jego paszport gwiżdżą wszystkimi otworami spracowanego ciała.

Otóż, gdyby wiejska biedota z okolic Treblinki wyciągała złote zęby z nieboszczyków, powiedzmy, brazylijskich - żaden Wydrwigross nawet by nie czknął, ponieważ nie dostrzegłby w czkaniu ani perspektywy na zawodową pozycję z widokiem na dolary, ani samych dolarów.

Jednym słowem, jeśli zapomnieć o archeologii i ekshumacjach urzędowych, to da się zauważyć, że o ile wszelkie naganne pozageologiczne grzebanie w ziemi nie zainteresowałoby nawet kota, to pewien wariant tego grzebania jest zdolny jednych doprowadzić do pasji wykalkulowanej, a drugich - do pasji szewskiej. Chodzi o sytuację, kiedy poszukiwacz skarbów jest Polakiem, a sam skarb znajduje się w szczęce, która za życia należała do Żyda.
Rzadko już wspomina się "nazistów", którzy zabijali, a jeszcze rzadkiej kuzynów z Ameryki, którym to zabijanie - w odróżnieniu od sławnej "krowy w Palestynie" - snu nie odbierało. Natomiast uprawianie antypolonizmu nie tylko pachnie słodką zemstą i tuczy konto w banku, ale jest całkowicie bezpieczne. Możne je spokojnie uprawiać od zewnątrz i od wewnątrz. Od wewnątrz nawet lepiej, bo płaci za nie po części polski podatnik. A ten - zwłaszcza z pieczątką "młody, wykształcony, z dużego miasta" - daje się strzyc do gołej skóry.  Wystarczy, że mu edukacja narodowa i "niezależne media" wmówią, że taka jest moda.
Niezła jest ta wełna - ileż z niej doktoratów, habilitacji, medali, stypendiów, wyjazdów, doktoratów non honoris causa, etc.

Pozostaje problem wydawnictwa KRUK, które bibułę drukuje.
Ale o nim już swoje zdanie wyraziłem. W tytule.