La vraie éloquence consiste à dire tout ce qu’il faut, et à ne dire que ce qu’il faut. (La Rochefoucauld)
Prawdziwa elokwencja polega na tym, żeby powiedzieć wszystko co trzeba i nie więcej niż trzeba.



14 kwietnia 2011

Tak od rana płynie Sekwana (13)

Le Club de l'Horloge przypomina, że budzik nastawił już 20 lat temu 








20 listopada, w 9 wydaniu "Tak od rana płynie Sekwana", pisałem o prawicowym klubie refleksji politycznych, o nazwie le Club de l'Horloge (Klub Zegara).

Zupełnie niedawno, w wydaniu 12, w artykule "Ofensywa wiosenna: patriotyzm i rozum w natarciu", radowałem się sukcesami Frontu Narodowego.
 
I oto (patrz Minute z 13 kwietnia) dowiaduję się, że prezydent Henry de Lesquen zwrócił się listownie do członków swojego klubu, aby dać wyraz przekonaniu, że porozumienie wyborcze między całą rządzącą partią prezydencką UMP, a Frontem Narodowym, byłoby jedynym rozwiązaniem umożliwiającym odwrócenie stanu rzeczy i - być może - zwycięstwo w najbliższych wyborach legislacyjnych.

Oznacza to, że Henry de Lesquen dopuszcza możliwość takiego porozumienia, mimo że oficjalnie zarówno Marine Le Pen, jak kadry UMP, zatykają sobie na wszelkie podobne sugestie uszy.
Najciekawsze jednak dopiero nastąpi:
Według prezydenta Klubu Zegara, najbardziej niebezpiecznym wrogiem jest nie socjalistyczna lewica, tylko "la super-classe mondiale", czyli światowa sieć wpływów, którą bez większego ryzyka można nazwać "rządem światowym", a co najmniej jednym z takich "rządów". Ta sieć funkcjonuje naprawdę, a w Zgromadzeniu Narodowym jest popierana przez większość deputowanych UMP.

Trzy rewolucję są, według Henry de Lesquen'a, w tej sytuacji do przeprowadzenia: pierwsza, to upowszechnienie referendum inicjatyw popularnych na wzór Szwajcarii, druga - to zjednoczenie prawicy, a trzecia - to uwolnienie prawicy od osłabiających ją mitów, które - za pośrednictwem mediów - czynią ludzi niewolnikami oligarchii. Mitów, wśród których znajduje się dogmat o globalnym ociepleniu i negacja świadomości narodowej.

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku Klub Zegara zajmował centralne miejsce w prawicowych debatach. Tym bardziej ma prawo teraz przypomnieć, zwłaszcza Frontowi Narodowemu, że to, co FN uważa dzisiaj za dwie nie podlegające dyskusji zasady, czyli "Europa ojczyzn" oraz "preferencja narodowa", było konceptem Klubu, ogłoszonym ponad 20 lat temu.

Statutowej roli "rezerwuaru idei dla prawicy", odgrywanej przez le Club d'Horloge, nie da się więc przecenić. Że zegar Klubu Zegara zaczyna być synchronizowany z chronometrem Marine Le Pen - wydaje się oczywiste. Jedno "ale" rzuca jednak cień na relacje między Klubem Zegara a Frontem Narodowym: program ekonomiczny Frontu jest dosyć odległy od idei liberalnej, podczas gdy Klub od początku walczył z zasadą dyrygowania gospodarką przez państwo.
Jak głęboki jest ten cień, dopiero się okaże.

Rozpuszczalnik





Post Scriptum



 
"Prawica" nie jest pojęciem objawionym i nie rządzi nią dogmat. Skutek jest taki, że ktokolwiek wniesie swoją kanapę - odmawia miejsca pozostałym. Odmawia, zamiast zbliżyć kanapy i spolaryzować je jak Pan Bóg przykazał. A jeśli nie Pan Bóg, to co najmniej ta francuska definicja:
"Prawica, to - ogólnie rzecz biorąc - zbiór prądów politycznych, charakteryzujących się doktryną (tradycją, ideologią) konserwatywną, liberalną lub wreszcie reakcyjną. Prawica wykazuje przywiązanie do porządku, rozumianego jako sprawiedliwy lub jako mniejsze zło, i potępia zmiany gwałtowne, zwłaszcza w dziedzinach społecznych i etycznych (cała prawica), czy w kwestiach ekonomicznych (prawica konserwatywna, w przeciwieństwie do prawicy liberalnej)."
Cały koszyk!



Jak odsiać prawicę od lewicy i co odpowiedzieć oszczercy, zarzucającego nam kąpanie się w jednej wannie z lewicą albo "centrum", zawsze komicznym na niewygodnej barykadzie?
Czytelnik pamięta z dzieciństwa wierszyk:

Siedzi słoń na słupku
na prawym półdupku,
a lewy półdupek
zwisa mu za słupek.
Refen:
Hop, siup -
zmiana dup.
Otóż chodzi o to, żeby amatorów refrenu wypchnąć za drzwi i z przyjemnością stwierdzić, że "co na słupku - nie drętwieje".

Musiałem niedawno przypomnieć pewnemu zwolennikowi liberalizmu absolutnego (który na własny użytek nazywam suchym), że prawica nie zaczyna się i nie kończy na jego marzeniu o organizacji życia społeczeństwa w oparciu o kryterium maksymalnego zysku. Co nie oznacza, że odmówiłbym mu prawa do zasiadania po prawicy, jeśli deklaruje przynależność i jeśli tylko trzyma się z daleka od tej oto lewicy, o której już kiedyś napisałem, a wciąż myślę następująco:

"Lewica to armia śmiertelnych współpracowników nieśmiertelnego upadłego Anioła. Tylko hipoteza Antychrysta może odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w każdej "walce o postęp i szczęście ludzkości" głównym wrogiem jest Kościół i rodzina. Rodzina jako nośnik wiary i Kościół jako jej fundament i gwarant. Dwie instytucje od wieków splecione - żywa, gorąca baza cywilizacji europejskiej, wyrosła na szaleństwie chrześcijaństwa, na greckim marzeniu filozoficznym i naukowym, i wreszcie na dyscyplinie i logice rzymskiego prawa."







Dodam, że ta wspomniana przez Henry de Lesquen'a super-class mondiale jest, moim zdaniem, fragmentem większej całości i zarazem instancją zwierzchnią wobec najróżniejszych socjalistów stalinowskich, trockistowskich (zwłaszcza tych "neokonserwatywnych", przechrzczonych pozornie na liberalizm) i innych, robiących jednocześnie w socjalizmie i w wysokich finansach międzynarodowych. Ciekawym przykładem tych ostatnich jest Dominique Strauss-Kahn, ostatnio dyrektor generalny Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jutro - być może kandydat na prezydenta Fracji, ale wciąż autor nieśmiertelnego wyznania z 1991 r.
"Uważam, że każdy Żyd z diaspory, a więc i z Francji, musi, wszędzie gdzie może, zapewnić swoją pomoc Izraelowi. To jest zresztą powód, dla którego jest ważne żeby Żydzi sięgali po stanowiska w polityce. Jeśli chodzi o mnie, to w ramach moich obowiązków służbowych i w życiu codziennym, przez wszystkie moje działania staram się dorzucić skromną cegiełkę do konstrukcji Izraela."