Wielka
manipulacja, czyli polityka i teologia prądów morskich i
migracyjnych
Niezwykłej wytrzymałości trzeba, żeby nie utonąć w falach cynizmu i świątobliwej śliny, które pokrywają dzisiaj Morze Śródziemne, nasze rzymskie Mare Nostrum. Morze o wybrzeżach niegdyś skąpanych w światłach chrześcijaństwa, zanim nie pojawili się najeźdźcy z Półwyspu Arabskiego. Ich ambicje sięgały całej Europy, ale chrześcijaństwo nie przypominało jeszcze spleśniałego sera i muzułmanie musieli swoje projekty odłożyć na później.
Powtórna
inwazja naszego kontynentu przez mieszkańców
Afryki i Bliskiego Wschodu została
wznowiona, kiedy
"Rząd Światowy", wspomagany przez europejskie siły postępu,
zainicjował akcję
Wielkiej Podmiany Społeczeństw (Le
grand remplacement, patrz "Jak
skutecznie unicestwić naród", blog Rozpuszczalnika z 5.05.2015).
Do
prawdziwej kolonizacji kontynentu europejskiego doszło
jednak w ostatnich latach, kiedy politycznym
szubrawcom udało
się na najbliższe dziesiątki
lat zdestabilizować Afganistan i Irak, oraz zamienić
demokratyczną
Syrię
i stabilną
politycznie
północną
Afrykę
w krwawy śmietnik polityczny, gospodarczy i społeczny
(zwycięzców
się nie sądzi, więc odpowiedzialni za ten stan rzeczy zbrodniarze
wojenni nigdy nie staną przed światowym sądem w rodzaju Trybunału w
Norymberdze).
W
rezultacie, na wszystkim, zdolnym utrzymać
się
na wodzie, pod
dowództwem kryminalistów,
płyną
do Europy hordy
ludzi prześladowanych
przez wojujący
islam (mniejszość),
ale przede
wszystkim przez względne ubóstwo i brak perspektyw (absolutna
większość).
Jeżeli jednak ubóstwo i brak perspektyw miałyby być wystarczającym powodem do emigracji, to niech Europa przygotuje się
na dziesiątki, jeśli nie setki milionów chętnych.
W
sytuacji, kiedy gros "migrantów"
stanowią byczki w wieku
do 25 lat, media
pokazują prawie wyłącznie obrazki rodzin, głównie kobiet i
dzieci
(jeśli wciąż
za najstarszy zawód świata uważa się prostytucję, to chyba tylko
dlatego, że w epoce kamiennej
jeszcze nie było telewizji).
Od
strony "uciekinierów" wszystko wydaje się proste – albo
jadą do Europy, aby zakładać w niej struktury dżihadu i tworzyć
przyszłą islamską V kolumnę, albo korzystają z okazji, żeby
zapewnić sobie i rodzinie akceptowalny poziom materialny, albo
wreszcie uciekają z autentycznego lęku o życie. We wszystkich przypadkach,
pod kędzierzawymi włosami kultywują świadomość, że wszystko im
się należy - za polityczną ruinę Bliskiego Wschodu i za
to, że "rozwój
krajów afrykańskich
został na
zawsze zahamowany przez białych kolonizatorów", którzy na ich
eksploatacji
zbudowali własną
potęgę. Czyż tego nie uczą europejskie uniwersytety, na których
rozsiadła się levica i światowe media, sprawujące rząd dusz?!
Na
marginesie - kto wie, że rodzina małego Aylana (dziecka
znalezionego na tureckiej plaży), żyła w Turcji od 3 lat
i wybrała się w skrajnie ryzykowną podróż do Grecji w momencie,
kiedy ojciec dostał od siostry w Kanadzie pieniądze w celu naprawy uzębienia w Europie?
Pomyśleć - jak użyły tego nieszczęśliwego, ale drobnego w końcu faktu, światowe siły postępu, dyrygujące mediami?!
*
* *
To,
że z jednej
strony istnieje plan Wielkiej Podmiany Społeczeństw, a z drugiej
masa matołków ze stałą freudowską potrzebą
zabicia ojca, zdolna za największe zło wszechczasów uważać
białego człowieka z krzyżem na szyi – nie powinno nikogo dziwić; ale że w tym
chórze, kompletnie niedpowiedzialnie, zaczyna popiskiwać nasz
posoborowy Kościół
Katolicki – budzi zgrozę.
Jeśli nie podam listy świątobliwych postaci, które zabierają głos w sprawach,
które na płaszczyźnie materialnej ich nie dotyczą, to
zrobię to z czystej litości i niechęci do obijania Instytucji,
która sama o to dba aż
nazbyt dobrze.
Kiedyś
sprawy były prostsze – Kościołem Powszechnym zarządzał papież
w rodzaju Piusa XII, a Kościołem Polskim kard. Stefan Wyszyński.
Dzisiaj papież
Franciszek, w sprawie tak ważnej, jak infiltracja świata i Kościoła
przez sodomitów, pozwala sobie na pytanie "kim ja jestem,
żeby sądzić?", a Kościołem Polskim nie kieruje nikt. Bo
też jeśli ilość
szefów przekracza liczbę
krytyczną
równą
jedności, to
taki zespół nie stanowi głowy Kościoła, tylko jakieś Biuro Polityczne, zdolne na
przykład odciąć się od wszelkiego podejrzenia o sympatię do Radia Maryja, ilekroć
brwi zmarszczy Gazeta
Wyborcza
lub Tygodnik Powszechny.
Kiedy
abp Gądecki
powiada, że "każda
parafia powinna
przygotować miejsce dla prześladowanych", to powinien
natychmiast dodać, że każda
parafia powinna dzień wcześniej zatrudnić tłumacza z
odpowiedniego języka. Dziecko prześladowanych ma prawo do bólu brzuszka, a jego prześladowani rodzice,
do wypełnienia różnych papierów, dokonywania zakupów, etc. etc.
Dalej
– jeśli abp Gądecki myśli, że statystyczni "prześladowani"
dłużej zabawią w parafii – to niech myśli dalej. Oni tu
przyjechali, wciąż w sensie statystycznym, dla osiągnięcia
niemieckiego czy angielskiego poziomu życia. A tymczasem w parafii X
nawet dżihadu nie zrobią, bo
co to za pożytek wytłuc kałasznikowem radę parafialną, albo
rozerwać się na kawałki w gabinecie wójta.
Owszem,
święte bla-bla nic nie kosztuje, chyba
że... chyba że... biskupi dadzą dobry przykład i zaludnią swoje
pałace muzułmanami. Mam
na myśli zwłaszcza ten pałac biskupi, o którym ks. Zaleski pisał,
że siedzą w nim sami sodomici, od biskupa do szofera.
Na
moim nieulubionym onecie.pl znalazłem kwękania Tomasza Borejzy,
wykładającego katolikom katolicyzm. Borejza, za
papieżem Franciszkiem, cytuje św. Mateusza:
"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, mnieście uczynili". Kto jest jednak w omawianym
kontekscie "najmniejszy", św. Mateusz nie wspomina, a
papież Franciszek nie podaje. Uprzedzam, że jeśli w moim domu
pojawi się jakiś nienawidzący mnie, bezdomny brodacz i zechce
zrealizować swoje prawa do moich dzieci, mieszkania i mebli, to, mimo że będzie "najmniejszy" z nas dwóch, zostanie kopniakami spuszczony ze
schodów.
Institut Civitas przypomina parę prawd niepopularnych, starannie unikanych przez media i pięknoduchów.
(1) Każdy naród ma prawo własności swojego terytorium.23 lipca 1957 Pius XII wypowiedział się na temat "anormalnej sytucji" imigrantów, którzy są "w stanie potrzeby". Ponieważ rodzajów "potrzeb" jest bardzo dużo, to tylko "potrzeba skrajna" (np. nieuchronna śmierć) może być przyczyną naruszenia prawa do własności, czyli w omawianym przypadku, sięgnięcia po terytorium rozumiane jako własność innego narodu.W kwestii imigracji władze danego państwa powinny prowadzić politykę humanitarną, uczciwą i wspaniałomyślną, ale również roztropną (roztropność jest w chrześcijaństwie cnotą). Otoż, nie jest rzeczą ani rozsądną, ani mądrą, ani uczciwą pozwolić obcym ludom zalać swoje terytorium, z poważną szkodą dla kraju skąd emigracja pochodzi i dla kraju, który jest jej celem.(2) Same w sobie, migracje nie są pożądane.
Kościół nie uważa, żeby na migracjach opierało się normalne funkcjonowanie świata. W 1981 r. Leon XIII, w swojej sławnej encyklice Rerum novarum, pisał: "Wstrzymanie ruchów migracyjnych będzie korzystne. Nikt nie zamieni swojej ojczyzny i ziemi rodzinnj na obce terytorium, jeśli tylko znajdzie środki do godnego życia na miejscu."
(3) Nie istnieje jakieś absolutne prawo do imigracjiGodna potępienia jest emigracja (trwała) lekarzy, informatyków, inżynierów i innych elit, jeśli głównym motywem jest chęć korzystania ze zdobyczy socjalnych i poziomu życia w nowym kraju. Oznaczałoby to, że jedyną ojczyzną migranta jest jego komfort osobisty.W 1952 r. Pius XII potwierdził, że "imigracja może zostać ograniczona w powodów natury ogólnej".Czy te powody nie istnieją dzisiaj w Europie? Czy masowa imigracja nie zagraża poczuciu tożsamości wielu narodów? Czy współgra z dobrem kraju? Czy kraje pochodzenia nie zostaną przez nią zubożone? Z odpowiedzi na te pytania może wynikać konieczność wstrzymania emigracji.(4) Co mówi Pismo i Kościół: miłosierdzie ma charakter hierarchicznyZwolennicy masowej imigracji wymachują przypowieścią o dobrym Samarytaninie. Otóż nie należy wyrywać jednej przypowieści z kontekstu. Pismo Święte i teologia katolicka są pełne obserwacji, przed których cytowaniem imigracjoniści się wstrzymują.Niektóre z przywracających równowagę cytatów:"Jeśli ktoś nie zajmuje się swoimi, a w szczególności swoją rodziną, przeczy własnej wierze i jest gorszy od poganina" (św. Paweł w liście do Tymoteusza, 5, 8)"Ponieważ nie można być użytecznym dla wszystkich jednocześnie, powinieneś przede wszystkim opiekować się tymi, którzy, w funkcji czasu, miejsca i innych czynników, pozostają z tobą w ścisłym związku." (św. Augustyn, Doktryna chrześcijańska, L. l. ch. 28)"Trzeba, aby uczucia człowieka były uporządkowane przez miłosierdzie i aby przede wszystkim kochał on Boga, następnie siebie samego i w końcu bliźniego, a wśród bliźnich szczególnie tych, którzy są najbliżsi." (św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna)"O ile nakaz miłosierdzia rozciąga się na wszystkich ludzi, nawet na naszych wrogów, to nakaz ten żąda, abyśmy miłowali w sposób szczególny osoby, z którymi jednoczą nas więzi wspólnej ojczyzny." (Benedykt XI, Lista apostolski Diuturni, z 15 lipca 1919).
Powyższe
cytaty zamieściłem ku pokrzepieniu serc przerażonych sytuacją i
ku nauce serc porażonych
poprawnością polityczną i lękiem
przed hierarchią, na czele której od wieków stoi przecież ten, który na
drodze do Emaus skarcił zalęknionych rozmówców "O,
wy głupi i leniwego serca!".
W rzeczywistości problem jest polityczny.
Czekam na wielki głos Kościoła, na wielkie wezwanie skierowane do zbójów toczących wygodne im wojny, wypędzających ostatnich chrześcijan z Orientu, eksploatujących gospodarczo afrykańską ziemię i zmieniających lokalne rządy w funkcji doraźnych interesów przy pomocy "demokracji", systemu tak bliskiego Afrykanom, jak nam AIDS.
Ale to już jakby inna historia.
Czekam na wielki głos Kościoła, na wielkie wezwanie skierowane do zbójów toczących wygodne im wojny, wypędzających ostatnich chrześcijan z Orientu, eksploatujących gospodarczo afrykańską ziemię i zmieniających lokalne rządy w funkcji doraźnych interesów przy pomocy "demokracji", systemu tak bliskiego Afrykanom, jak nam AIDS.
Ale to już jakby inna historia.