Uczestnicy
sabatu pod hasłem "Komu wolno żyć w Polsce?" ciężko
napracowali się, żeby w dniu 21
września skokowo podnieść
niechęć Polaków do żydostwa. Tej
niechęci nie
należy mylić z biologicznym antysemityzmem, rozumianym
jako chroniczna wrogość
wobec wszystkiego,
co żydowskie.
Od lewej: Sierakowski, Zaremba, Smolar, Gross, Bikont (fot. Maciej Komorowski) |
Wymyślone
przez Pana
Boga,
ruchliwe i jakby z natury niespokojne plemię
Izraelitów,
zostało
obdarzone misją
stworzenia warunków na przyjście Syna
Bożego, a potem na głoszenie światu Dobrej Nowiny. Ściśle
religijna rola Izraelitów
skończyła się w momencie
Zmartwychwstania Chrystusa. Część
Żydów pozostała wierna Chrystusowi i założyła chrześcijaństwo,
a pozostali, czyli ci, którzy Chrystusa odrzucili,
poświęcili
się
kompromitowaniu Starego
Testamentu i zwalczaniu Nowego.
Zapach
interesu i represje ze strony europejskich monarchów,
zgorszonych ich nagłym
bogaceniem się,
pędziły
Judejczyków
po świecie,
zanim nie trafili na kraj, w którym
Bolesław
Pobożny
był aż
za pobożny,
a Kazimierz Wielki - wielki niezupełnie,
bo rozwłóczył
postanowienia Statutu
Kaliskiego po całym królestwie.
O
ile Polska mogła znakomicie obejść się bez Izraelitów,
oni Polski potrzebowali, żeby
przeżyć. Jeśli
Polska jest dzisiaj krajem wyjątkowo
przez nich znienawidzonym, to zapewne dlatego, że Polacy nie dali się
Izraelitom podporządkować,
a do żydokomuny
mają
stosunek gorszy niż
reszta świata.
Jeśli
ktoś uważa Żydów za naród o
niebywale wysokiej
inteligencji, niech zacznie od zbadania
własnej.
Bo oto kolejna
erupcja żydowskiej nienawiści, która
z wyjątkowym natężeniem ujawniła się
po ostatnich bredniach
szabesgoja Jana
Tomasza Grossa, socjologa
uchodzącego w Princeton za historyka, odniosła
skutek kompletnie
przeciwny do zamierzonego.
Jeśli
kiedykolwiek Izraelici,
wiecznie niepewni
sytuacji na Bliskim Wschodzie, przewidywali
masowy
exodus
ratunkowy do Polin, to Żydom
polskim
udało się zamienić trasę ich
ucieczki "od"
Egiptu
w ciąg wilczych
dołów, z
nieczystościami
na dnie.
Gdyby zebrane
w lokalu "Krytyki Politycznej"
towarzystwo nie było tak paskudne,
można byłoby dzisiaj wydusić
z siebie jakieś dowcipne podziękowanie
i wysłać je
na adres
Warszawa, Foksal 16, II piętro.
Pora,
Grosso modo, przypomnieć co się stało.
Od
kiedy Niemcy zapłaciły
Izraelowi bodaj trzy razy więcej, niż
to państwo oczekiwało,
autorstwo
Holocaustu zaczęło być
przypisywane tajemniczemu plemieniu Nazi, które
przywędrowało
do Niemiec wraz z Hitlerem i razem z nim zniknęło.
Jednocześnie pojawiła się współodpowiedzialność Polaków za "największą zbrodnię wszechczasów" i zaczęła ona gwałtownie wzrastać, od kiedy Polacy zadeklarowali brak entuzjazmu do płacenia faraonicznych sum "Przedsiębiorstwu Holocaust" (Norman G. Finkelstein).
Ostatnio
niejaki Jan Tomasz Gross, samozwańczy
sędzia polskiego antysemityzmu i
pieszczoch środowisk antypolskich i
katolewicowych, polizał niemiecką
rękę i
ogłosił w
Die Welt, że
Polacy podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców ("Die
Polen beispielsweise waren zwar zu Recht stolz auf den Widerstand
ihrer Gesellschaft gegen die Nazis,haben aber tatsächlich während
des Krieges mehr Juden als Deutsche getötet.").
Gross
pośliznął
się na bananowej skórce
polskiego spojrzenia na kwestię
"migrantów" i lecąc
na pysk, porwał ze starozakonnej
patelni "prawdy", jeszcze nie dosmażone
do publikacji. Obóz postępu najpierw zawył, że
słowa Grossa były obrzydliwe (Smolar) i że Gross się zhańbił
(Olejnik), ale po namyśle postanowił trupa ustawić pionowo i go w tej pozycji podtrzymywać.
Jest dla mnie tajemnicą rządu
PO, jak to się stało, że szkodnik
mógł do Polski na wspomniany sabat wjechać i że już
(prawdopodobnie)
z niej, nie nękany przez nikogo, wyjechał. A gdyby
tak przyjechał z zagranicy jakiś Kowalski, porwał za mikrofon i
oświadczył, że nie było komór gazowych ani 6 milionów
zamordowanych Żydów?...
Tak
czy inaczej, reszta zgromadzenia została w kraju, a ich udział w
imprezie nie powinien zostać zapomniany
W
tej sprawie, kilka fotografii i parę cytatów, to więcej niż nic.
Cierpliwi
mogą sobie popatrzeć i posłuchać tutaj:
A z myślą o niecierpliwych, wróćmy do stołu prezydialnego i zacznijmy od lewej.
(fot. Maciej Komorowski) |
Sławomir
Sierakowski:
...czy to był odpowiedni moment, czas i kontekst na publikację tego artykułu? (Odpowiedź Grossa: "to jest wiedza, którą Polacy powinni mieć od dawna")
Marcin
Zaremba (historyk, goj):
...negatywny stosunek Polaków do uchodźców wiąże z działalnością PRL-owskiej propagandy, która przypisywała komunistom dzieło stworzenia Polski homogenicznej, pozbawionej mniejszości i gloryfikowała ten stan.
(fot. Maciej Komorowski) |
Aleksander
Smolar (Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, Legia Honorowa):
Ta szokująca teza (że Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców) nie ma żadnego źródła historycznego. Jednak nie uważam, że Polacy podczas wojny byli tylko bohaterami. Historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego powiedział rzecz, która, obawiam się, niestety może być prawdziwa, że Polacy więcej wydali Żydów niż uratowali. Łatwiej było wydać niż ratować.
(fot. Maciej Komorowski) |
Jan
Tomasz Gross (Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej
Polskiej):
- Polacy słusznie byli dumni z oporu, jaki stawiali nazistowskim okupantom, ale faktycznie podczas wojny zabili więcej Żydów niż Niemców.
- Liczbę Niemców zabitych przez Polaków Gross szacuje w następujący sposób: 17 tys. niemieckich żołnierzy podczas kampanii wrześniowej i około 2 tys. niemieckich żołnierzy podczas Powstania Warszawskiego (chociaż uważa tę liczbę za zaniżoną). Dodaje do tego straty niemieckie w konfrontacji z polskim podziemiem (nie więcej niż 2–3 tysiące).
- Polacy zaczęli zabijać Żydów wraz z Niemcami od lata 1941 r. Wyróżniamy orientacyjnie dwa okresy historyczne w Holokauście: likwidacje gett i akcje wywożenia Żydów do obozów zagłady. Mnóstwo ludzi zabijano od razu, ponieważ próbowali uciekać. A obstawianie gett zlecane było formacjom polskim: policji granatowej, służbie budowlanej, ochotniczym strażom pożarnym. Zabijanie Żydów wokół gett było działalnością Polaków.
- 1,25 mln ludzi to populacja gett, którą deportowano do obozów zagłady właśnie w taki sposób – mordując przy tym wielkie grupy ludzi. Jaki procent populacji gett zabito na miejscu? Trudno oszacować. Powiedzmy, że to jedynie 10 proc., co oznacza, że mamy 125 tys. Żydów zabitych w dużej mierze przez Polaków.
- Trzeci etap unicestwiania Żydów polegał na mordowaniu tych, którym udało się uciec z gett, ukrywających się. Jeżeli chodzi o zabójstwa i denuncjacje, w ponad 90 proc. znanych przypadków bezpośrednią (zabójstwo) i pośrednią (denuncjacja) odpowiedzialność ponoszą Polacy. Do wyzwolenia, na polskiej prowincji, przetrwało mniej więcej 40 tys. Żydów (z liczby 200–250 tys. którym udało się wymknąć z gett). – A więc powiedzenie, że Polacy zamordowali więcej Żydów niż Niemców w czasie wojny, jest jak najbardziej uzasadnione.
Anna
Bikont (Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski):
Gross stawia za dużo kropek nad i. Ja zamiast tego zapytałabym: na ile jest tak, że jednym z czynników decydujących o naszym obecnym stosunku do uchodźców jest to, co się działo w przeszłości w Polsce?W Jedwabnem przez okrucieństwo zamordowania ludności żydowskiej pozostał – odczułam to wiele razy – rezerwuar nienawiści. Po premierze książki Grossa nienawiść skierowała się na niego, na Żyda, który już dawno został zabity, i na ludzi, którzy chcieli mówić.Według publicystki rezerwuar nienawiści, okrucieństwa, za które nigdy Żydów nie przeproszono, może się łatwo skierować na kogoś innego. – Nie uważam, że to w skali całego kraju decyduje o tym, jaki mamy stosunek do uchodźców, ale jeśli pojawiają się hejty, to one dotyczą tego, żeby wziąć ich do Treblinki. Albo je...ć Czarnych i Żydów.
Tytuł
mówi o Dniu Judaizmu, w wersji "bez kompleksów, skrupułów i abp. Gądeckiego".
Ten
dzień nie zaczął
się 21 września
2015.
I może trwać długo.
Chyba,
że...