Podgrzewanie
żaby
Wbrew
pozorom, tytuł 6 odcinka "Świata w 3De"
dotyczy
czegoś o kluczowym znaczeniu.
Jego adekwatność oceni Czytelnik już
za chwilę; niech więc powstrzyma się od przedwczesnej wesołości.
W
pierwszych 5 odcinkach zajmowałem się kolejno:
- zagadnieniem gender studies,
- "zdradą Ewy", czyli niespodziewanie istotną rolą statystycznej kobiety Zachodu w psuciu własnej cywilizacji i tradycji,
- nie zawsze łatwymi do identyfikacji sposobami na unicestwienie narodu,
- a w końcu niesłychaną manipulacją wokół zagadnienia "migracji", w istocie Wielkiej Podmiany Społeczeństw (ludzi białych).
Czas
przyjdzie wrócić do kwestii zasygnalizowanej w pierwszym odcinku w
sposób następujący:
Polityka 3De rodzi się w niedostępnym dla byle przechodnia pomieszczeniu, w którym rozparły się dwie córy Antychrysta: dwustuletnia Wszetecznica, ta z cyrklem w ręku, i jej starsza o 1800 lat siostra, trzymająca księgę, którą się czyta od prawej do lewej.
Widać tam też Mamonę, trzecią córę Antychrysta. Najstarszą, bo poczętą w dniu wypędzenia Adama i Ewy z Raju. Patronkę Maksymalnego Zysku za Wszelką Cenę.
To dla
tych trzech czarownic pracują politycy.
W swojej
najnowszej książce "Nadszedł moment, abym powiedział, co
widziałem" (LE MOMENT EST VENU DE DIRE CE QUE J'AI VU), tak o
profesji mówi Filip de Villiers, jeden z dwóch, trzech polityków,
których szanuję najbardziej: "Byłem
politykiem i już nie jestem. Moje słowo jest swobodne. Wszedłem do
polityki wyważając drzwi, a wychodzę z niej z uczuciem wstrętu."
MINUS ONE DOLLAR |
W
następnych odciankach zajmę się więcej
historyczną rolą Mamony oraz szczególnym
pochodzeniem i skutkami liberalizmu. Liberalizmu, z przyrodzonym mu
permisywnym prawem i swoistym okrucieństwem wobec ludzi,
niezdolnych albo nieskłonnych do zaakceptowania koncepcji
"kraju", którą Jacques
Attali sformułował
następująco: "Jest bardzo ważną rzeczą przyznać, że
kraj - to nic innego jak hotel, czyli miejsce zdolne pomieścić
inwestorów, naukowców i tych wszystkich, którzy mają ochotę
pracować." (co z kolei Thierry Herbé zwięźle
podsumował: "W istocie, nasz kraj stał się hotelem na
godziny, gdzie Jaques Attali jest jednym z alfonsów").
Doprowadzenie
homo sapiens do stanu "Nowego
Człowieka", pogodzonego z krajem
sprowadzonym do hotelu, w którym
"zabrania się
zabraniać", wymaga
metody; proces destrukcji człowieka
mógłby
być za szybki, a więc zasiać
w nim niepokój
i sprowokować
bunt. Mógłby
też być
zbyt wolny i wywołać
zniecierpliwienie promotorów…
Metoda,
którą
ostatecznie przyjęto, ma
kryptonim "Podgrzewanie żaby".
Tak
jak molierowski monsieur Jourdain od 40 lat nie zdawał
sobie sprawy, że mówi
prozą, tak my wszyscy nie czujemy, że
jesteśmy podgrzewani.
Przyjrzyjmy
się technice.
Załóżmy,
że celem operatora jest ugotowanie żaby
w wypełnionym wodą
naczyniu bez pokrywki. Woda ma na początku
temperaturę
otoczenia i żaba
nie wydaje się w najmniejszym stopniu
zaniepokojona;
jest przecież
w swoim naturalnym środowisku.
Wielokrotnie
dokonywane eksperymenty z
prędkim, niecierpliwym
gotowaniem
zawsze kończyły się gwałtownymi próbami
żaby wyskoczenia z garnka. Można
naturalnie walić żabę chochlą po łbie, ale jeśli celem jest
takie
gotowanie, żeby
żaba niczego się nie domyśliła, to metoda
sama aż się
prosi o tempo optymalne.
Kiedy
wolno podgrzewana woda staje się
letnia, żabie nie robi to szczególnej różnicy, a
kiedy woda staje się ciepła - zwierzę
zwalnia ruchy i sprawia wrażenie, jakby
się tą wodą
nie tylko rozkoszowało,
ale wręcz chciało
współpracować
z oprawcą. Ba, nawet
prosić
o więcej.
(Nastawmy
uszu, jedną
nogą
jesteśmy w
fazie błogości,
a drugą
już
dalej.)
A
potem widać, jak żaba
rozleniwia się i słabnie. Tak słabnie, że kiedy woda
staje się bardzo
gorąca, zwierzę
nie ma już
siły, żeby cokolwiek w swej sytuacji zmienić.
Aż
w pewnym momencie żabia
mordka zastyga w jakimś laboratoryjnym grymasie.
Koniec,
Kaputt, Schluss!
Można
gotowanie kontynuować, można podgrzewanie
zatrzymać…
zależnie od celu gotowania i utylizacji ciała.
*
* *
A
teraz posłuchajcie, żaby:
Jesteśmy
podgrzewani od dawna. Kiedyś byliśmy
trzymani pod ideologicznym kloszem, byliśmy
eksploatowani, maltretowani, zabijani, ale nasza
żabia kondycja była dla nas jasna i w wielu z nas budziła
się rewolta.
Potem wszystko zaczęło się
stopniowo zmieniać. Wolność nadchodziła i
radośnie wibrowała w rytm "wielkich"
dat: 1962, 1968, 1980, 1989, 1990, 2001, 2003…
Pigułka, aborcja, gender, emancypacja kobiety, małżeństwo każdego
z każdym, nowoczesne wojny (wyzwalające
bogate w surowce kraje z ich zasobów),
trzy posłusznie padające wieże w
Nowym Jorku, zwycięskie hasło
"mój brzuch należy do mnie", bezwzględna
władza wysokiego unijnego urzędnika,
zabójcza triada edukacja-media-szołbiznes,
walka z historią krajów
o zarosłych trawą
granicach, droga do Ein Volk, ein Reich, ein ... (kto?), chichot matołków, kiedy duchowni wysokiej rangi kompromitują Kościół...
Itd.
itp. itd. itp….
Ale teraz, kiedy woda zaczyna być bardzo ciepła,
nadszedł ostatni moment, aby zacząć się niepokoić, wrzeszczeć,
wyskoczyć z garnka, wyłączyć
gaz i zająć się oprawcami.
Ostatni
moment.